Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Anioły, demony? Może człowiek? Uwagi o lataniu w średniowieczu.

Anioły, demony? Może człowiek? Uwagi o lataniu w średniowieczu.

"Statki żeglujące w powietrzu - czyli o lataniu w średniowieczu" - to tematyka wykładu jaki poprowadził dr Wiktor Szymborski. Poprosiliśmy go o krótką rozmowę dotyczącą tego zagadnienia, tak rozbudzającego wyobraźnię.

Więcej o nauce?! Dołącz do profilu strony. www NAUKA.uj.edu.pl na Facebooku 

Wykład, który zaprezentował dr Wiktor Szymborski z Wydziału Historycznego UJ odbył się 21 października w Auditorium Maximum UJ. Jego organizatorem był Dział ds. Osób Niepełnosprawnych, który zadbał o przystosowanie prezentacji do potrzeb osób z niepełnosprawnością wzroku i słuchu. Spotkanie było tłumaczone na język migowy, a dla osób niewidomych zostały przygotowane adaptacje dotykowe do przedstawianych ilustracji.

Ciekawe? Przeczytaj później: Życie prywatne arystokracji w XVII i XVIII wieku

Łukasz Wspaniały, Biuro Prasowe UJ: Tematyka historii aeronautyki nieustannie przyciąga licznych badaczy. W powszechnej opinii pierwsze próby wzniesienia się w powietrze miały miejsce dopiero w epoce renesansu, czego koronnym dowodem są słynne szkice Leonarda da Vinci, przedstawiające projekty machin latających. Czy w kronikach z wcześniejszych stuleci można znaleźć informacje o konstruktorach mechanizmów umożliwiających lot?

Dr Wiktor Szymborski: Na marginesie rozważań dotyczących podejmowania prób latania w średniowieczu warto podkreślić, że od wieków ludzkość analizowała strukturę budowy skrzydeł ptaków i nietoperzy. Szkice maszyn latających na długo przed Leonardem da Vinci sporządził Villard de Honnecourt. Miało to miejsce w XIII wieku. Nie ma jednak dowodów, czy ludzie tej epoki takie machiny budowali. W wielu traktatach z tego okresu można znaleźć zapiski, które jednoznacznie dowodzą, że przygotowywano wstępne założenia takich wynalazków. Przewidywano skonstruowanie maszyny napędzanej siłą ludzkich mięśni, dzięki której człowiek wzniósłby się w powietrze.

W jednej z monachijskich bibliotek przechowywany jest unikatowy podręcznik objaśniający nekromancję. Jakich zaklęć używali ludzie średniowiecza, by móc wznieść się w powietrze?

- Ten XV-wieczny podręcznik, spoczywający w Bawarskiej Bibliotece Państwowej w Monachium, jest niezwykle interesujący. To dzieło nie przetrwałoby do dziś, gdyby ktoś celowo nie usunął z niego strony tytułowej i spisu treści. Przytoczone są w nim rozliczne zaklęcia mające umożliwić wzniesienie się w powietrze. Zazwyczaj były one niezwykle proste.

Karta z traktującego o magii i nekromancji dzieła
"Liber incantationum, exorcismorum
et fascinationum variarum" (XV wiek),
Bayerische StaatsBibliothek

Jednym z nich było zaklęcie mające przywołać latającego konia, koniecznie czarnego, który miał zapewnić przemieszczanie się w przestworzach. Co istotne, mag przywoływał nie samego wierzchowca, a demona pod postacią rumaka. Lot miał umożliwić również specjalny tron. W tym przypadku nie pojawiały się duchy, lecz środek transportu. Specjalne zaklęcie należało wypowiedzieć w bezwietrzną pogodę, w odludnym miejscu przy pomocy kombinacji modlitw „Zdrowaś Mario” czy „Ojcze nasz” oraz fragmentów „Psalmu 50”, rysowanych na ziemi kręgów, użycia mieszanki prochów, mąki, ognia, soli, wody i kredy.

Epoka wieków średnich nie tylko wydała prawdziwych wizjonerów przyszłej aeronautyki, ale i osoby, które wykonały pierwsze eksperymenty wzniesienia się w przestworza. Kogo możemy zaliczyć do tego grona?

- Giovanni Fontana, XV-wieczny wenecki wizjoner, mimo że z wykształcenia był medykiem, snuł plany podboju przestworzy. Uważał, że przyszłość należeć będzie do mechanicznych skrzydeł napędzanych przez człowieka. Warto podkreślić, że odrzucił on pomysł skonstruowania balonu wypełnionego rozgrzanym powietrzem, gdyż mógłby być niebezpieczny dla ludzi.

W średniowieczu nie brakowało śmiałków, którzy podejmowali próby szybowania w powietrzu przy użyciu własnoręcznie zrobionych skrzydeł. Próby takie podejmowano w Szkocji, Wenecji, Norymberdze, Konstantynopolu, muzułmańskiej części Hiszpanii, Chorasanie (historyczna kraina w Azji Środkowej - przyp. red.) oraz Chinach, skąd pochodzi jeden z najbardziej przerażających przypadków. Śmiałek Wan-Hoo sięgnął po niespotykany środek transportu. Polecił przymocować 47 rakiet do swojej lektyki i podpalić je. Kronikarz odnotowujący to wydarzenie opisał je niezwykle lapidarnie: dym, eksplozja i już nie było Wan-Hoo.

W przekrojowych pracach poświęconych historii lotnictwa czy artykułach omawiających tragiczne wypadki śmierci spowodowanej przez upadek z wysokości wiele uwagi poświęcono Eilmerowi z Malmesbury. Dlaczego jego próba wzbicia się w przestworza zasługuje na szersze omówienie?

- Bezsprzecznie to najciekawsza i najbardziej znana postać. Na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, że był benedyktynem, a przecież od zakonników oczekiwano zainteresowania sferą ponadziemską, ale w nieco innym wymiarze niż eksperymenty z wzbiciem się w przestworza. Otóż Eilmer, po przymocowaniu do rąk i nóg własnoręcznie zrobionych skrzydeł, rzucił się w powietrze z klasztornej wieży. Jego eksperyment udał się połowicznie. Jak podaje jeden z XII-wiecznych kronikarzy, mnich po przeleceniu około 200 metrów,  złamał obie nogi podczas próby lądowania.

Witraż z wyobrażeniem Eilmera z Malmesbury.
Licencja CC BY-SA, via WIkimedia

Jego próba wzbicia się w powietrze jest z pewnością wiarygodna, gdyż wspomina o nim klasztorna kronika spisana ponad 100 lat później po tym zdarzeniu. Mnisi widocznie zapamiętali ten niezwykły przypadek. Historia ta była także powielana przez wielu kronikarzy i już w XIII wieku stała się powszechnie znana. Nade wszystko została włączona do jednej z najważniejszych encyklopedii średniowiecza „Speculum maius” Wincentego z Beauvais. W XIV wieku imię Eilmer zniekształcono na Oliver. Błąd ten pojawił się między innymi w „Polychroniconie”, uważanym przez następne wieki za jedno z ważniejszych dzieł poświęconych historii Anglii. Z kolei w XVII wieku dzieje średniowiecznego lotnika przytoczył w swoim dziele, dotyczącym pierwszych prób latania podejmowanych przez człowieka, angielski filozof i biskup Chester John Wilkins. W 1850 roku wątek ten spożytkował też John Wises w jednej z pierwszych i ważniejszych publikacji poświęconej lataniu, która została wydana w Stanach Zjednoczonych. Można więc śmiało stwierdzić, że losy XI-wiecznego zakonnika trwale wpisały się w historię lotnictwa.

Podsumowując uwagi odnoszące się do zagadnienia prób wzniesienia się w powietrze w epoce średniowiecza, warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt - wizję powietrza. Jak wówczas wyobrażano sobie niebo?

- Rzeczywiście w kronikach można odnaleźć szereg refleksji dotyczących nieba i bytów, które mogą je zamieszkiwać. W kulturze ludowej zakładano, że struktura powietrza jest zbliżona do oceanu. Konsekwencją tego sposobu myślenia było postrzeganie machin latających jako okrętów żeglujących w przestworzach. Z tego powodu pojawiły się podania o pojawianiu się tych nieziemskich okrętów. W źródłach średniowiecznych odnaleźć można wzmianki o spadających z nieba kotwicach. Ten niespodziewany fakt alarmował społeczność wiernych, którzy następnie byli świadkami, jak podniebni przybysze próbowali odciąć linę kotwiczną, by móc kontynuować żeglugę w przestworzach. Takie opisy są częste w legendach celtyckich. Nieco odmienny wątek związany z statkiem unoszącym się w powietrzu odnotowano we Francji. Około 820 roku biskup Lyonu piętnował przekonanie, panujące wśród miejscowej ludności, że żeglarze z nieziemskiego okrętu podkradali owoce i plony z pól.

Ciekawe? Przeczytaj także: Nieśmiertelność już za 30 lat?

Podane przykłady świadczą o wyjątkowej kreatywności ówczesnych konstruktorów. Dlaczego ta tematyka jest pomijana przez badaczy?

Pojazd odrzutowy (deskorolka?). Fragment karty z dzieła Giovanniego Fontany
"Bellicorum instrumentorum liber cum figuris" (XV wiek), Bayerische Staatsbibliothek

- Gdy zacząłem kompletować materiały, moja wiedza w tym zakresie była bliska zeru. Odkrycia tej fascynującej tematyki dokonałem podczas pobytu naukowego w Oxfordzie. W tamtejszych zbiorach znaleźć można sporo technicznych aspektów budowy pierwszych maszyn latających, jak również dzieje idei przyświecającej człowiekowi próbującemu wzbić się w przestworza. Te zagadnienia znane są jedynie wąskiemu gronu badaczy zajmującymi się historią techniki. Moim zdaniem zasługują, by spojrzeć na nie szerzej, a efekty tych prac rozpowszechnić. Jak widać, literatury źródłowej nie brakuje.

-------------------------------------------
Dr Wiktor Szymborski jest adiunktem w Zakładzie Historii Kultury i Edukacji Historycznej UJ. W 2009 roku obronił rozprawę doktorską "Odpusty w Polsce średniowiecznej" napisaną pod opieką prof. Krzysztofa Stopki. Obecnie pisze pracę habilitacyjną poświęconą dominikańskiemu systemowi oświaty w prowincji polskiej. W obszarze jego zainteresowań naukowych znajduje się kultura średniowieczna i późnośredniowieczna, historia dominikanów i nauki pomocnicze historii. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Heraldycznego, Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Przemyślu i Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. W ubiegłym roku otrzymał stypendium Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyznawane wybitnym, młodym naukowcom.
-------------------------------------------

Ilustracja pod tytułem tekstu pokazuje współczesne wyobrażenie o dawnych próbach latania. Licencja Public Domain.

Polecamy również
Alicja po drugiej stronie lustra

Alicja po drugiej stronie lustra

Dwujęzyczność – problem czy błogosławieństwo? [LangUsta cz. 2]

Dwujęzyczność – problem czy błogosławieństwo? [LangUsta cz. 2]

O tym, jak mózg krojąc słowa, przyswaja nowy język [LangUsta cz. I]

O tym, jak mózg krojąc słowa, przyswaja nowy język [LangUsta cz. I]

Nauka języka morskich ssaków, czyli co delfin miał na myśli?

Nauka języka morskich ssaków, czyli co delfin miał na myśli?