Widok zawartości stron
Widok zawartości stron
Widok zawartości stron
Dobroduszny?! Niekoniecznie. Sekretna historia świętego Mikołaja
W wesołym, przedświątecznym nastroju zabieramy naszych czytelników w wyprawę śladami Mikołaja – jego kulturowych wcieleń i zagadek. Naszym przewodnikiem jest dr Maciej Czeremski z Instytutu Religioznawstwa UJ, autor bloga „Marka i mit”.
Więcej o nauce?! Dołącz do profilu strony. www NAUKA.uj.edu.pl na Facebooku
„Marka i mit” to jeden z kilkunastu blogów naukowych prowadzonych przez studentów i naukowców z UJ.
Listę tych blogów zamieszczamy na stronie: www.nauka.uj.edu.pl/uj-blogi-naukowe.
Nie ma tam jeszcze Twojego bloga? Przydałoby Ci się wsparcie i promocja – napisz: nauka@uj.edu.pl
Mikołaj kryje w sobie głębię, a nawet pewien pociągający mrok. Ten, wyglądający jak przerośnięty krasnoludek, Dobry Wujek grał już ciekawsze role niż postać grubaska w czerwonym wdzianku z facjatą zdradzającą słabość do tęgich trunków.
Boski pomocnik i… przeciwnik
Boris Uspieński, wybitny rosyjski semiotyk w starej, ale doskonałej książce Kult św. Mikołaja na Rusi zebrał sporo interesujących ludowych wypowiedzi, w których Mikołaj ukazany jest jako następca Boga lub jego główny pomocnik: Gdyby stary Bóg zmarł, Mikuła byłby Bogiem; Kiedy umrze Pan Bóg, to na jego miejscu światem będzie rządził św. Mikołaj; Na polu Mikołaj jest jedynym Bogiem; Jeśli Bóg podtrzyma, Mikołaj pomoże. Czasami Mikołaj jest wręcz z Bogiem utożsamiany (to zresztą akurat fragment modlitwy polskiej, a nie rosyjskiej): Przed nią kielich, A w kielichu krew Baranka niewinnego, Mikołajka Świętego.
Przede wszystkim jednak Mikołaj w folklorze jawi się jako główny boski antagonista. Uspieński pisał: W ogóle w folklorze rosyjskim Mikołaj może oszukiwać Boga, broniąc biednych, tak samo jak może oszukiwać proroka Eliasza – zobacz legendę o tym, jak Mikołaj ratuje krowę biednej wdowy. W efekcie Mikołaj jest także standardowym przeciwnikiem takich postaci, jak św. Jerzy, archanioł Michał czy prorok Eliasz. Ciekawe, prawda?
Można jednak powiedzieć, że być może taka jest specyfika prawosławia, iż dowartościowano w niej św. Mikołaja, co następnie, w sposób niekontrolowany, stało się pożywką dla ludowej wyobraźni. Nie. Oficjalnie rzecz biorąc pozycja św. Mikołaja w prawosławiu jest mniej więcej taka sama jak w katolicyzmie – średnia liga świętych. Skąd więc to teologicznie podejrzane wywyższenie św. Mikołaja?
Ciekawe? Przeczytaj także: Smakowita Wigilia
Dlaczego św. Mikołaj nie lubi się ze św. Jerzym?
Odpowiedź jest prosta. Chrześcijaństwo na Rusi nałożyło się na starszą warstwę wierzeń pogańskich, a w nich funkcjonowała już postać, która podobnie jak Mikołaj zajmowała się rozdawaniem dóbr. Był to Wołos. Tyle tylko, że Wołos, w przeciwieństwie do Mikołaja, był absolutnie pierwszą ligą panteonu. Dobra rozdawał bowiem niejako przy okazji, a tak naprawdę był władcą zaświatów, podziemi, magii i płodności. No i był też głównym rywalem, kojarzonego z niebem i błyskawicą, Peruna. Ludowy Mikołaj odziedziczył wszystkie te funkcje, a w efekcie urósł ponad przypisaną mu przez chrześcijaństwo rolę. Na dokładkę został przeciwstawiony tym postaciom, które z kolei przejęły „piorunowo-niebiański biznes” Peruna – czyli Bogu, Jezusowi, św. Jerzemu, Michałowi czy Eliaszowi.
Na tym jednak nie koniec. Wschodniosłowiański układ Perun (ogień-niebo) i Wołos (ziemia-woda) to regionalny wariant jeszcze starszego i ogólnoindoeropejskiego mitu o konflikcie niebiańskiego piorunowładcy z ziemno-wodnym wężowym potworem. Koniec końców św. Mikołaj okazuje się więc odpowiednikiem leżącego na górze skarbów smoka (to dlatego Mikołaj nie lubi się ze św. Jerzym).
W ten sposób odeszliśmy kawał drogi od dobrotliwego czerwononosego brodacza z reniferami. A teraz można wziąć kilka pierwszych z brzegu reklam z Mikołajem w roli głównej i podstawić w jego miejsce smoka. Tradycyjne Ho-Ho-Ho zabrzmi nieco inaczej.
Tekst ukazał się pierwotnie w nieco zmienionej wersji na blogu „Marka i mit”
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
"Zły Mikołaj" w grafice głównej: Richard Elzey/Flickr, CC BY
--------------------------------------------
„Marka i mit”
„Nazywam się Maciej Czeremski i jestem pracownikiem naukowym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Na co dzień zajmuje się… marketingiem? No, właśnie nie. Nie marketingiem, tylko teorią mitu. W pewnym momencie zaczęło mnie jednak interesować czy można zaaplikować specyficzne dla mitu mechanizmy semiotyczne i kognitywne do komunikacji marketingowej. W 2016 roku wydałem książkę poświęconą tym zagadnieniom (Strategia mitu w marketingu. Jak wiedza o tradycyjnych opowieściach i ewolucji ludzkiego umysłu pomaga zarządzać marką).
Blogi nie są naturalnym środowiskiem mojego funkcjonowania i chwilę trwało zanim zrozumiałem, że być może rzeczywiście warto w tej formie podzielić się swoimi refleksjami. Postanowiłem spróbować i o to jest – blog poświęcony zasadom myślenia mitycznego i ich zastosowaniu w komunikacji marketingowej oraz szeroko rozumianym okolicom tych zagadnień”.
Ciekawe? Przeczytaj także: Życie prywatne arystokracji w XVII i XVIII wieku